piątek, 31 stycznia 2014

Stylizacja ze spódniczką w złote akcenty


Dzisiejsza stylizacja została dobrana ze względu na wygodę oraz elegancję. Długo zastanawiałam się co wybrać na pierwszą stylizację, ale gdy zobaczyłam w swojej szafie złotą spódniczkę reszta poszła już jak spłatka.


Czarna koszula to obowiązkowa pozycja w mojej szafie. Kiedy nie wiem co włożyć na siebie, gdy potrzebuje jak najszybciej ubrać się bardziej oficjalnie, ona jest strzałem w dziesiątkę!
Swoją koszulę kupiłam w RESERVED na obecnie trwającej wyprzedaży. Zapłaciłam za nią jedyne 39.99 zł. Pierwotna cena była na poziomie 99,99 zł.


Koszula przy szyi zdobiona jest małymi cekinami ułożonymi w ładny wzór. Rękawy można nosić na dwa sposoby: podwinięte do połowy długości ręki lub na długi rękaw. Daje to swobodę w doborze stylizacji.


Spódnica została kupiona w małej sieci sklepów INNA. Najbardziej urzekła mnie struktura wzoru. Jest delikatna, a zarazem bardzo wyrazista. W całej stylizacji chciałam, żeby to właśnie ona grała pierwsze skrzypce.



Całość uzupełniają moje ulubione buty na platformie z DeeZee zakupione w zeszłym roku oraz mała kopertówka w kolorze nude zakupiona na allegro.


Co o takiej kompozycji myślicie?

środa, 29 stycznia 2014

Domowa aromaterapia

Dawniej świece miały za zadanie przede wszystkim pomagać przy wszelkich domowych czynnościach po zapadnięciu zmroku. Były taką staromodną żarówką. W dzisiejszych czasach ich zastosowanie diametralnie się zmieniło. Ich zadaniem jest nie tylko dawać światło, ale mają Nam umilić pobyt w domu ładnie wyglądając i pachnąc.


Co to jest aromaterapia? Podejrzewam, że większość z Was wie co kryje się pod tym terminem, ale dla przypomnienia napiszę parę słów na ten temat. 

Arometerapia jest to metoda naturalnego leczenia za pomocą zapachu. Ludzki nos jest bardzo czułym narządem, można powiedzieć, że najbardziej wrażliwym, dzięki czemu aromaterapia jest jedną z najbardziej relaksujących technik jakie znamy. Nasze ciało poprzez samo wdychanie odpowiednio skomponowanych zapachów jest w stanie nieprawdopodobnie się zrelaksować. Zdecydowanie poprawia nastrój, umila chwile radości i nie pozostawia żadnych skutków ubocznych.


W dzisiejszych czasach dostęp do sklepów ze świeczkami zapachowymi oraz ojlejkami etyrycznymi jest ogromny! Praktycznie w każdym sklepie można zakupić taką sztukę. Dzięki tak wielkiej dostępności zabieg aromaterapii można wykonać bez przeszkód w domu. Wystarczy odrobina przestrzeni, świeczka lub kominek, który chcemy aktualnie wykorzystać oraz pudełko zapałek. Idealny wieczór gotowy w 5 minut...


Zacznę od olejków zapachowych. Najprostszym sposobem ich użycia jest zakupienie kominka, który na samej gorzę posiada wgłębienie, do którego wlewa się wodę i dodaje kilka kropelek olejku. Następnie od spodu podpala się mały świecowy wkład. Ciepło z podgrzewacza powoduje, że woda wraz z olejkiem paruje i roznosi woń po pomieszczeniu. Oczywiście wygląd samego kominka możemy dostosować do wyglądu pokoju. Asortymenty sklepów z akcesoriami do domowej aromaterapii dają Nam ogromny wybór kształtów.


Drugim sposobem na domową aromaterapię są zapachowe świeczki. Jak już wspomniałam na rynku jest duży wybór tych produktów. Mamy wachlarz możliwości zaczynając od koloru, poprzez wygląd, wielkość, konsystencję, aż do zapachu. Trzeba jednak pamiętać, że świece w większości przypadków to sztuczne mieszanki zapachowe, nie są pochodzenia roślinnego.


Zrobione są z pachnącej parafiny. Tę mieszankę należy podczas produkcji do odpowiedniej temperatury, następnie wlewa się do wcześniej przygotowanych foremek o dowolnych kształtach. Taka zastygła parafina podczas topienia się wydziela odpowiedni aromat.,  który może rozejść się na cały dom. Warto poszukać takich świec, które swoim wyglądem będą również nadawać charakter danemu pomieszczeniu. Możemy poszukać świec z zatopionymi suszonymi trawami, patyczkami i muszelkami, albo ewentualnie zakupić świeczkę udekorowaną kawą, cynamonem, kakao, czy kawałkami goździków, wtedy „pachnie sama z siebie" i dodatkowo wygląda bardzo efektownie.


Kolejnym sposobem na domową aromaterapię jest potpourii. Jest to połączenie suszonych kwiatów oraz fragemntów roślin. Można zakupić już gotowe lub stworzyć własne kompozycje. Ten rodzaj aromaterapii jest najsłabszy ze względu na to, że suche rośliny nie wydzielaja tak intensywnego zapachu jak świece czy olejki. Jednak nie da się ukryć, że z pewnością mogą nadać wyjątkowy wygląd pomieszczeniu, w którym będą się znajdowały.


Kiedy wybierzecie już sposób w jaki będzie wprowadzać swoje ciało w stan błogiej lekkości warto pamiętać, że wybór odpowiedniego zapachu powinien odpowiadać czynności wybierania zapachu perfum. Jeśli lubimy owocowe zapachy perfum, takie również olejski bądź świeczki powinniśmy wybrać. Jeśli lubimy mocniejsze akcenty, woń powinna też być intensywniejsza. Są jednak również osoby, które na codzień wolą mocniejsze perfumy, a w domu słodki smak wanilii. Oto kilka przykładów zapachów i ich oddziaływania na Nasz organizm:

Pomarańcza - wycisza i uspokaja
Gorzka pomarańcza - pachnie cudownie, a działanie ma podobne jak zwykła pomarańcza
Rozmaryn - dodaje energii, pobudza
Lawenda - wycisza, działa nasennie (kilka kropel na poduszce działa przy problemach z zasypianiem)
Wanilia - relaksuje, odpręża, uspokaja



Na koniec ciekawostka:  

"Aromaterpia jest coraz częściej wykorzystywana w firmach. W Japonii odkryto, iż rozpylenie w biurach olejku cytrynowego, powoduje zmniejszenie ilości błędów popełnianych przez pracowników obsługujących komputer aż o 54%, a naukowcy z USA stwierdzili, że automaty na monety przyciągają o 45% więcej klientów, jeśli w powietrzu unosi się miły zapach."

Nic tylko brać się do pracy i obowiązków moi Mili :-)






niedziela, 26 stycznia 2014

Szczoteczka elektryczna - porównanie do manualnej



Nigdy nie myślałam o zakupie elektrycznej szczoteczki do zębów. Jakoś wydawał mi się to zbędny wydatek, tyle lat w końcu radziłam sobie zwykłą szczoteczką. Jednak kiedy dostałam ją w prezencie o 180 stopni zmieniłam zdanie na temat tego "wynalazku". 


Posiadam szczoteczkę Oral-B VITALITY. Mam ją od okolo miesiąca i nie mogę złego słowa na jej temat powiedzieć. W opakowaniu znajdowała się:

1 końcówka
1 szczoteczka akumulatorowa
2-minutowy czasomierz
1 stacja dokująca.

Pierwszych kilka użyć było dla mnie dziwnym przeżyciem. Kiedy ją włączyłam poczułam się jak u dentysty - ten straszny dźwięk wiertła...grrr... 

Jednak efekt końcowy 2-minutowego czyszczenia zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Od dzieciństwa mam bardzo ściśnięte zęby i czyszczenie 6-tek i 7-mek było nie lada wyzwaniem manualną szczoteczką. Dzięki małek główce, która wykonuje 7600 ruchów oscylacyjnych na minutę, mamy zapewnione znakomite efekty w usuwaniu płytki nazębnej. 


Producent genialnie rozwiązał problem z ładowaniem. Nie trzeba wymieniać baterii, gdyż trzon szczoteczki wkłada się do stacji dokującej, która w ciągu kilku godzin naładuje Nam szczoteczkę do ponownego użytku. Można bez problemu zabrać ją ze sobą w podróż, nie zajmuje dużo miejsca. Jednak jeśli wybieramy się na 2 - 3 dni bez problemu możemy zabrać tylko samą szczoteczkę. Producent zapewnia tydzień żywotności baterii przy szczotkowaniu 2 razy dziennie przez 2 minuty. 



Po około 1,5 miesiąca użytkowania należy wymienić końcówkę. Trzeba pamiętać o tym, że nie wszystki końcówki są kompatybilne. Do tej wersji pasują:

- Oral-B Sensitive
- Oral-B 3DWhite
- Oarl-B Floss Action

Teraz będę kupować wersję 3DWhite. Chcę ją połączyć z pewną pastą do zębów, która wśród moich znjaomych, jak i w internecie ma bardzo dobre opinie w sprawie wybielania. Będzie to jedne z licznych testów produktów, ale to w najbliższym czasie.


A Wy używacie szczoteczek manualnych czy elektrycznych? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?



Je m'appelle By Christina - pierwszy projekt sukienek



Dziś zaprezentuje Wam pierwsze zdjęcia sukienek, które zostały uszyte według mojego projektu. Od jakiegoś czasu w mojej głowie siedział pomysł i czekał na odpowiedni moment, aby wydostać się na zewnątrz i urzeczywistnić :-)



Osobiście, zawsze marzyła mi się sukienka z ogromnym wycięciem na plecach, które byłoby największą ozdobą stylizacji. Chodząc po sklepach, butikach, sieciówkach czy szukając w internecie nie mogłam znaleźć odpowiadającej moim oczekiwaniom. Zazwyczaj były to sukienki z maleńkim wycięciem lub osłonięte koronką. Ja jednak chciałam czegoś innego...


Postanowiłam sama sobie stworzyć sukienkę, która będzie taka jaką sobie wymarzyłam! No i od pomysłu do czynu była dość krótka droga :-)

Sukienka uszyta jest z dzianiny, która idealnie dopasowuje się do ciała, delikatnie rozciąga i przede wszystkim nie krępuje ruchów. Zależało mi na tym, aby przód sukienki był klasyczny, jak przystało na "małą czarną". Zawsze uważałam, że w prostocie drzemie ogromna siła. Zdecydowałam się na krótki rękaw, gdyż w pierwszym projekcie sukienki bez rękawów wyglądała jakby jej czegoś brakowało. A żadna z Nas nie lubi mierząc jakąś rzecz dostrzec, że "czegoś" stylizacji brakuje.


Tył sukienki tak jak wspomniałam wcześniej ma duże wycięcie na uwidocznienie pleców. Bardzo ważne było dla mnie wykończenie obszycia. W rozmowie z krawcową zależało mi, aby wycięcie nie "rozchodziło" się od ciała i nie odstawało. Dla uzyskania takiego ułożenia materiału została wszyta gumka, która utrzymuje całość w odpowiednim miejscu. Dodatkowo delikatnie marszczy sukienkę co dodaje jej lekkości.


W górnej części sukienki na odkrytych plecach wystają dwa małe "haczyki" wszyste ze sznurka do sutaszu, do których przytwierdzone będą łańcuszki pozłacane lub posrebrzane. Ma to być dodatkowa ozdoba sukienki. Niestety jeszcze nie dotarły, ale mam nadzieję, że w dniu jutrzejszym będą już w moich dłoniach i będę mogła Wam pokazać efekt końcowy. 


50 sztuk sukienek zostało uszytych 
50 mb materiału zostało wykorzystanych do ich stworzenia
4 nici do overloku co daje około 13 200 metrów 
Sukienki zostały uszyte w przeciągu tygodnia przez cudowne ręce i umiejętności Pani Lucyny.

Część z nich jest już zarezerwowana dla przyszłych posiadaczek :-)


W przygotowaniu zdjęć jak zawsze towarzyszła mi Romi - kotka mojej współlokatorki, która czuła się jak modelka i domagała się kolejnych zdjęć :-)


Jedna sukienka będzie przekazana na konkurs i będziecie mogły ją wygrać dla siebie - szczegóły w najbliższych dniach.





czwartek, 23 stycznia 2014

Cykl Filmowy - Recenzja "47 Roninów"



Mogę się założyć, że Wy również uwielbiacie chodzić do kina. Dla mnie jest to jeden z punktów tygodnia i zawsze jest to środa, gdyż w Cinema City wszystkie bilety są za 14 zł. O jednym jednak trzeba pamiętać - aby wcześniej zrobić rezerwację miejsc i odebrać bilety minimum 30 minut przed rozpoczęciem seansu, bo inaczej przepadają, ale mamy pewność, że będziemy siedzieć w dobrym miejscu.

Cykl filmowych recenzji będzie pojawiał się w środy , wtedy kiedy jest akcja promocyjna Cinema City. Dziś wyjątkowo w czwartkowy wieczór, ale to pierwszy i ostatni raz - daję słowo :-)


Film zainteresował mnie przede wszystkim z powodu Keanu Reeves'a, gdyż ostatni raz widziałam go na ekranie w "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia", a był to rok 2008 więc chwilę temu.

Jednak wróćmy do samego filmu. Wyszłam z kina z brakiem emocji, nie wiedziałam co mam na temat tego filmu powiedzieć...była dobra i zła postać, byli bohaterowie, którzy zmieniali swoje poglądy i zachowania o 180 stopni, była oczywiście kobieta, którą wszyscy kochali i szanowali, no i postać znana z wytatuowanego ciała...

Fabuła bardzo prosta, jak to w większości filmów, czyli walka dobra ze złem. Kai, którego gra Keanu, z małego zabłąkanego chłopca wyrósł pośród samurajów na mężczyznę nie tylko o przystojnej buźce, ale i umiejętnościach pozwalających mu na walkę z każdym przeciwnikiem.



W miejscowości Ako znalazł się dzięki dobremu sercu Lorda Tengu, który przygarnął go i pozwolił wychowywać ze swoją przepiekną córką Miką, w której rzecz jasna się zakochuje ze wzajemnością.

Sielanka wioski, w której wszystko dzieje sie powoli i spokojnie przerywają czary pewnej wiedźmy, która wraz z Lordem Kirą chce przejąć władze w całej Japonii. Lord Tengu pod wpływem czarnej magii atakuje gościa domu, co wiąże się z karą śmierci. Według legendy samuraj, który straci swojego pana staje się roninem. Była to dla nich największa hańba i musieli opuścić znane im ziemie, aby tułać się po Japonii.

Lord Kira postanawia ożenić się z Miko i tym samym połączyć dwa rody w jeden, aby być jeszcze silniejszym władcą. Oczywiście we wszystkim pomaga mu wiedźma swoimi czarami.

Po roku byli samurajowie postanawiają pomścić śmierć swojego mistrza, ale potrzebna będzie im pomoc "mieszczańca" czyli Kai'a. Taka misja z góry wiązała się ze śmiercią, ale odzyskany honor był dla nich najważniejszy.

Bardzo byłam ciekawa występu w filmie Ricka Genest'a, czyli słynnego Zombie Boy'a. Zawiodłam się na maxa, ale z drugiej strony czego mogłam się spodziewać...?! Na ekranie był przez jakieś 30 sekund i z tego co pamiętam powiedział jedno, góra dwa zdania. Jego obecność na plakacie jest tylko i wyłącznie tanim chwytem marketingowym Ktoś kto jest jego fanem mógłby spokojnie ze złości rzucić pudełkiem popcornu w ekran.


Film ogólnie nie najgorszy, ale i nie najlepszy. Drugi raz bym go nie oglądnęła.

Możecie oglądnąć trailer tutaj.




A Wy byliście na tym filmie w kinie? Co o nim sądzicie?

środa, 22 stycznia 2014

Szczotka do włosów z naturalnego włosia



 Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jaką szczotką rozczesujesz swoje ukochane włosy? Szczerze rzecz mówiąc jak widzę czasami w jaki sposób kobiety traktują swoje włosy podczas rozczesywania mam gęsią skórkę na rękach...grrr...

Nie muszę tutaj Wam opisywać jak bardzo włosy są dla Nas ważne. Używamy wielu specyfików, aby nadać im gładkość, połysk, blask, nawilżenie itd. Ale czy zwracacie uwagę na sposób i metodę ich rozczesywania po tych wszystkich zabiegach?

Dobra! Przyznam się, że sama nie zawsze używałam szczotki z naturalnego włosia, ale uwierzcie, że odkąd pierwszy raz w moich dłoniach zawitała taka szczotka, nie używam żadnych innych.

Najważniejszymi plusami dla mnie, jak i pewne dla większości z Was jest to, że:
  • szczotka nie wyrywa włosów podczas rozczesywania, gdyż działa od wewnętrznej jak i zewnętrznej strony włosia
  • podczas szczotkowania możemy przeprowadzić delikatny masaż głowy, co poprawia ukrwienie i Nasz humor - przecież UWIELBIAMY drobne przyjemności
  • w momencie rozczesywania ma uczucia "ciągnięcia".

Rozczesowując włosy trzymamy je powyżej linii rozczesywania i deliktanie przesuwamy szczotkę w dół pozwalając jej na swobodne działanie wokół każdego włosa. Jest to ważny element, gdyż zmniejszamy ryzyko wypadania wlosów z powodu ciągnięcia na siłę.




Taka szczotka, jeśli będziemy o nią dbać będzie Nas służyła przez długi okres czasu - ja swoją mam prawie 2 lata. Musimy pamiętać o tym, że trzon wykonany jest z drewna więc trzymajmy szczotkę z daleka od wody oraz należy regularnie wyczesywać szczotkę za pomocą grzebienia z watą nasyconą spirytusem - najprostszy i łatwo dostępny sposób utrzymania higieny.


A co Wy sądzicie o szczotkach z naturalnego włosia? Używacie czy macie zamiar sprawić sobie swoją pierwszą?


wtorek, 21 stycznia 2014

Krewetki z papryką, cebulą i chrupkim pieczywem



Nie zawsze było tak, że lubiłam jeść owoce morza...nie mogłam sobie wyobrazić tych małych stworzonek na moim talerzu. Poza tym pamiętam, że kiedyś jadłam je w jakiejś restauracji (pomyślałam sobie "raz kozie śmierć") no i niestety były fatalnie przygotowane, co mnie na kilka dobrych miesięcy odrzuciło.

Myślałam, że już nie będzie mi dane skosztować na tyle dobrych krewetek, aby się do nich przekonać, ale na ratunek przybyła Pani Zosia (mama mojej przyjaciółki), ktora odmieniła mój świat kubków smakowych na owoce morza. Od tego momentu nie potrafię się obejść bez krewetek! Uwielbiam je w wydaniu sauté, jak i z makaronem lub z samym piewczywem.

Poniżej przedstawiam Wam pierwszy przepis na blogu, w którym opiszę jak można szybko i smacznie przygotować sobie kolację.

Skład:

krewetki - tak naprawdę ile chceszja użyłam około 20 dag

papryka czerwona - połowa 

cebula - połowa

czosnek - jeden ząbek

sól, pieprz

Na początek obieram cebulę, paprykę oraz czosnek i wszystko kroję w drobną kostkę. Tak naprawdę porcje wszystkich składników dobieracie według własnych upodobań. Ta porcja poniżej jest dla jednej osoby na małą przekąskę :-) Krewetki delikatnie posoliłam oraz dodałam świeżego pieprzu.


Następnie na rozgrzaną patelnię wrzuciłam cebulę oraz paprykę. Trzeba pilnować, aby za bardzo się nie podsmażyły, bo tracą smak (raz zagapiłam się i uwierzcie mi musiałam robić drugą porcję).


W momencie kiedy stwierdzicie, że papryka i cebula wystarczająco się podsmażyły dodajcie pokrojonego czosnku, ale całość smażcie tylko chwilę, żeby czosnek się nie spalił.


Kiedy wszystko ma już idealny stopień podsmażenia (czyli taki jaki lubisz) ściągnij wszystko na talerzyk i na tą samą patelnie połóż krewetki. Smaż je około 2-3 minut z każdej strony.


Około minuty przed końcem smażenia dodaję wcześniej podsmażoną cebulę, paprykę i czosnek. Wszystko delikatnie mieszam. 


Po minucie krewetki są już gotowe. Można je podawać w różny sposób. Ja akuratnie tę porcję zjadłam, albo "wsunęłam", z chrupiącym piewczywem. Na koniec warto dodać poszatkowaną, świeżą pietruszkę (niestety w mojej kuchni jej nie znalazłam).




A Wy jak robicie krewetki? No i czy lubicie ogólnie owoce morza?





poniedziałek, 20 stycznia 2014

Cykl książkowy - "SZCZĘŚCIARA" Kristin Kusek Lewis



Do przedstawienia Wam dzisiejszej recenzji książki skłoniła mnie niechcący usłyszana rozmowa dwóch Pań w zdecydowanie zadługiej kolejce do kasy sklepowej. Panie dość intensywnie rozmawiały na temat jednej znajomej, której bardzo dobrze powodziło się w życiu. Po wyjściu ze sklepu od razu przypomniała mi się książka, którą przeczytałam chwilę temu, ale ta krótka wymiana zdań dwóch nieznajomych mi Pań przywołała mi ją automatycznie do pamięci.


 Książka opowiada historię trzech przyjaciółek: Amy, kochającej domowe zacisze, swojego męża oraz córeczkę Emmę, Waverly, prowadzącej od zawsze wymarzoną, małą piekarnię oraz stanowczą, silną Kate, której mąż stara się o stanowisko gubernatora stanu Wirginia.


Kristyn Kusek Lewis w sposób bardzo płynny i lekki wprowadza Nas w świat tych trzech zaprzyjaźnionych kobiet. Każdej z nich wydaje się, że życie pozostałych dziewczyn jest "usłane różami" i tylko ona ma problemy życiowe. Co z każdym rozdziałem diametralnie się zmienia...

Historie kobiet przeplatają się między sobą. Na początku ich żcyie przedstawione jest rzeczywiście jako spokojne, takie którego można pozazdrościć. Jednak podczas poznawania bohaterek zaczynają się ukazywać problemy z jakimi się borykają...zdrada, przemoc, problemy finansowe, brak wiary w siebie...

Książka ukazuje nie tylko ogromną siłę kobiecej przyjaźni, ale i walkę o własne marzenia, te drobne i te większe. Dzięki lekkości pióra autorki czyta się ją w tempie błyskawicznym i z każdą kartką czytelnik jest bardziej ciekawy co następnego przydarzy się Amy, Waverly i Kate.


A Wam zdarza się zazdrościć czegoś koleżance albo komuś znanemu? Jakie macie zdanie na ten temat?