czwartek, 23 stycznia 2014

Cykl Filmowy - Recenzja "47 Roninów"



Mogę się założyć, że Wy również uwielbiacie chodzić do kina. Dla mnie jest to jeden z punktów tygodnia i zawsze jest to środa, gdyż w Cinema City wszystkie bilety są za 14 zł. O jednym jednak trzeba pamiętać - aby wcześniej zrobić rezerwację miejsc i odebrać bilety minimum 30 minut przed rozpoczęciem seansu, bo inaczej przepadają, ale mamy pewność, że będziemy siedzieć w dobrym miejscu.

Cykl filmowych recenzji będzie pojawiał się w środy , wtedy kiedy jest akcja promocyjna Cinema City. Dziś wyjątkowo w czwartkowy wieczór, ale to pierwszy i ostatni raz - daję słowo :-)


Film zainteresował mnie przede wszystkim z powodu Keanu Reeves'a, gdyż ostatni raz widziałam go na ekranie w "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia", a był to rok 2008 więc chwilę temu.

Jednak wróćmy do samego filmu. Wyszłam z kina z brakiem emocji, nie wiedziałam co mam na temat tego filmu powiedzieć...była dobra i zła postać, byli bohaterowie, którzy zmieniali swoje poglądy i zachowania o 180 stopni, była oczywiście kobieta, którą wszyscy kochali i szanowali, no i postać znana z wytatuowanego ciała...

Fabuła bardzo prosta, jak to w większości filmów, czyli walka dobra ze złem. Kai, którego gra Keanu, z małego zabłąkanego chłopca wyrósł pośród samurajów na mężczyznę nie tylko o przystojnej buźce, ale i umiejętnościach pozwalających mu na walkę z każdym przeciwnikiem.



W miejscowości Ako znalazł się dzięki dobremu sercu Lorda Tengu, który przygarnął go i pozwolił wychowywać ze swoją przepiekną córką Miką, w której rzecz jasna się zakochuje ze wzajemnością.

Sielanka wioski, w której wszystko dzieje sie powoli i spokojnie przerywają czary pewnej wiedźmy, która wraz z Lordem Kirą chce przejąć władze w całej Japonii. Lord Tengu pod wpływem czarnej magii atakuje gościa domu, co wiąże się z karą śmierci. Według legendy samuraj, który straci swojego pana staje się roninem. Była to dla nich największa hańba i musieli opuścić znane im ziemie, aby tułać się po Japonii.

Lord Kira postanawia ożenić się z Miko i tym samym połączyć dwa rody w jeden, aby być jeszcze silniejszym władcą. Oczywiście we wszystkim pomaga mu wiedźma swoimi czarami.

Po roku byli samurajowie postanawiają pomścić śmierć swojego mistrza, ale potrzebna będzie im pomoc "mieszczańca" czyli Kai'a. Taka misja z góry wiązała się ze śmiercią, ale odzyskany honor był dla nich najważniejszy.

Bardzo byłam ciekawa występu w filmie Ricka Genest'a, czyli słynnego Zombie Boy'a. Zawiodłam się na maxa, ale z drugiej strony czego mogłam się spodziewać...?! Na ekranie był przez jakieś 30 sekund i z tego co pamiętam powiedział jedno, góra dwa zdania. Jego obecność na plakacie jest tylko i wyłącznie tanim chwytem marketingowym Ktoś kto jest jego fanem mógłby spokojnie ze złości rzucić pudełkiem popcornu w ekran.


Film ogólnie nie najgorszy, ale i nie najlepszy. Drugi raz bym go nie oglądnęła.

Możecie oglądnąć trailer tutaj.




A Wy byliście na tym filmie w kinie? Co o nim sądzicie?

1 komentarz: